sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział 11. Huśtawka.

ROZDZIAŁ 11.
HUŚTAWKA.




Ulka namówiła swoją kumpelę na zakupowe szaleństwo. Bardzo martwiła się zachowaniem Anki, która nie jadła, nie spała i nieustannie miała podkrążone oczy. Postanowiła zatem jakoś rozerwać przyjaciółkę, która wciąż nie mogła pogodzić się z tym, że Paweł z nią zerwał. Wyciągnęła ją więc na miasto. Od godziny chodziły po sklepach. Wreszcie kupiły sobie po porcji truskawkowych lodów, nie mogąc się nacieszyć słońcem, latem i beztroską. Nie potrzebowały słów. Obie wspominały w milczeniu wszystkie te lata, które spędziły razem, żyjąc w zgodzie i wielkiej przyjaźni. Był koniec lipca. Anka przebywała w Białej od trzech miesięcy. Jeśli już mowa o głównej bohaterce opowiadania, poprawił się jej humor na tyle żeby zaproponować swojej przyjaciółce wyścig do placu zabaw, na którym nikogo nie było. Pierwsza dopadła oczywiście do huśtawek panna Szostakowska i usiadła na jednej z nich. Kiedy zziajana Ula, która dostała kolki, z ulga opadła na huśtawkę, ona zapaliła papierosa i wyrzuciła niedopałek na trawę, dla pewności, zadeptując go. Potem pogrążyła się w niewesołych rozmyślaniach. 
- Ej, Szostakowska - roześmiała się Urszula - Nie myśl tyle, bo myśliwym zostaniesz.
Anka milczała, a potem wybuchnęła. 
-Kurczę, całe moje życie to jedna wielka huśtawka.Nic nie jest poukładane i doskonałe. 
- A myślisz, że moje życie jest? Nie! I na tym właśnie polega życie. Gdyby było uporządkowane, zanudziłabyś się na śmierć. I zaczęła się huśtać, wysoko, coraz wyżej, nie zważając na skręcającą się ze śmiechu Ankę. Chodnikiem przeszła grupa ludzi. Wszyscy ze śmiechem pokazywali sobie dwie huśtające się kobiety, bo Anka natychmiast wzięła przykład z Uli. Słońce zaszło i z ciężkich, ołowianych  chmur zaczęły spadać pierwsze krople deszczu. Wkrótce ubrania zaczęły się im lepić do ciała, ale one wciąż huśtały się bardzo wysoko, czując się tak jakby czas nagle się cofnął. 



Było im wspaniale, ale z dnia na dzień zaczęło się wszystko psuć. Mieli dla siebie coraz mniej czasu i mijali się wciąż, wymieniając ze sobą kilka zdawkowych słów i cmokając się w policzek na powitanie i pożegnanie. Monice brakowało tych namiętnych nocy, budzenia się i spoglądania w jego oczy, tych rozbrajających uśmiechów i dowcipów Pawła, wspólnych rozmów o wszystkim czy kolacji przy świecach, ale nic na to nie mogła poradzić. Udało się jej znaleźć ostatnio dobrze płatną pracę i miała na głowie zbyt wiele obowiązków. Przed trzema miesiącami wprowadziła się do mieszkania Pawła. Na początku było im razem cudownie. Dni jednak mijały, a oni zaczęli się kłócić o byle głupstwa. Bolały ją te ciągłe spory, ale nie mogła znieść niektórych przyzwyczajeń Pawła. Ciągle oglądał jakieś mecze i namawiał ją do wspólnego oglądania chociaż wiedział, że ona nie lubi piłki nożnej i ogólnie sportu. Był strasznym bałaganiarzem i wypalał kilka paczek papierosów dziennie. Monika postanowiła zatem nie wychodzić dzisiaj z domu i przygotowała romantyczną kolację przy świecach. 

- To dla ciebie, kochanie - powiedziała, ale nic więcej powiedzieć już nie zdążyła, bo Paweł wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni. 
- Chciałbym mieć z tobą dzieci. Syna. Albo córkę. Wszystko mi jedno - powiedział Paweł i złożył na jej ustach pocałunek. 
- Czekaj. To ty chcesz mieć ze mną dzieci? 
- A ty nie? - Paweł zaczął całować ją po szyi.
- Nie lubię dzieci - wyznała Monika.
- Tak - zmartwił się Paweł - nic mi o tym nie wspominałaś.
- Bo nie pytałeś. Hej... Chyba nie gniewasz się na mnie, co?  - Monika zajrzała w jego oczy.
- Ja miałabym się na ciebie gniewać?!
- Para zatonęła w długim, namiętnym pocałunku, ale nie długo dane im było się sobą nacieszyć, bo wkrótce zadzwonił telefon.
- Nie odbieraj - poprosił Paweł.
-Muszę.
Paweł westchnął. Przeczuwał, że dzisiaj nic im nie wyjdzie ze wspólnego wieczoru. Przeczucie go nie omyliło.
- Coś ważnego? - spytał.
- Nie gniewaj się, ale muszę lecieć. Zobaczymy się wkrótce - cmoknął go w policzek i już jej nie było.





Anka zamknęła się w pokoju. Było jej niedobrze. Myślała, że zaraz zemdleje. Tylko spokojnie. Trzeba głęboko oddychać. Boże. Nigdy nie czuła się tak podle. 

- Anka - usłyszała głos swojej przyjaciółki i pukanie do drzwi.
Chciała odpowiedzieć, ale poczuła, że osuwa się na ziemię, ogarnia ją ciemność. Zemdlała. 



2 komentarze:

  1. Kapitalne nawiązanie huśtawki jako przedmiotu do huśtawki nastrojów. Podejrzewam, że Anka jest w ciąży i to stąd właśnie biorą się zmiany nastroju.
    A Pawełek nie traci czasu. Monika zresztą też. Nie potrzebowali go zbyt wiele, by zadecydować o wspólnym zamieszkaniu. O ile pamiętam z serialu, to ani Anka, ani Paweł nie palili papierosów. A może pamięć mnie zawodzi? Zgubny nałóg. Wiem, bo sama palę i nie mogę przestać. Jeśli ona rzeczywiście jest w ciąży, powinna natychmiast rzucić. Powinna też powiedzieć o tym Pawłowi, chociaż pewnie tego nie zrobi, bo jest zbyt urażona i zbyt dumna.
    Pawłowi i Monice nie wróżę długiego pożycia. Już zaczyna zgrzytać w tym ich świecie. Ciekawa jestem następnego rozdziału.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba jakaś telepatia. Umiesz czytać w moich myślach. Z uśmiechem czytałam twój komentarz. Anka rzeczywiście jest w ciąży. Nie chciałam tak tego szybko ujawniać, ale skoro sama się domyśliłaś :P Monika i Paweł za wszelką cenę chcą uratować swój związek, ale los płata im figla. Mają coraz mniej czasu dla siebie. Mijają się. Nie wiem czy Anka i Paweł palili papierosy w serialu, ale u mnie są uzależnieni i koniec :D Na razie Anka sama jeszcze nie wie, że zostanie matką i nie wie jakie losy jej szykuję więc nie mogę ci powiedzieć czy rzuci palenie i czy powie Pawłowi o dziecku :) A następny rozdział wkleję na pewno już niedługo. Chyba jeszcze w ten weekend. Dziękuję, że przeczytałaś i skomentowałaś :) Również serdecznie pozdrawiam :)

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie komentarz. Odpowiadam na wszystkie komentarze które dotyczą wstawionego przeze mnie rozdziału. Link do swojego bloga zostaw z ZAKŁADCE SPAM, a ja na pewno postaram się do ciebie wpaść i odwdzięczyć się komentarzem. Nie toleruję obs. za obs. Usunęłam gadżet obserwatorów.