niedziela, 1 czerwca 2014

Rozdział 10. Monika.



ROZDZIAŁ 10
MONIKA

Była spokojna i opanowana. Jak nigdy. Ściągała ze swojego biurka wszystkie swoje fotografie i pakowała swoje rzeczy do kartonu. Dobrze, że Pawła jeszcze nie ma. Specjalnie przyszła dzisiaj tak wcześnie żeby go nie zastać. Dobrze, że skończy się wreszcie raz na zawsze z tą pracą. Monika i tak nigdy jej nie lubiła. O nie. Nie! Tylko nie to! Paweł już przyszedł. Gdzie się schować, gdzie uciekać? 
- Monika! - krzyknął ucieszony czymś Paweł - Już jesteś? Ty chyba jesteś najbardziej z rannym ptaków jakie... 
- Och... - mina mu zrzedła na widok pakującej się Moniki. 
A ona? Ona milczała, nie przestając wrzucać swoich rzeczy do kartonu.
- Nie odchodź ! - krzyknął rozgorączkowany Paweł. 
Monika znieruchomiała. 
- Muszę. Nie mogłabym tutaj zostać po tym wszystkim. 
- Ale... nic się między nami nie zmieniło.
- Paweł... Wszystko się zmieniło - powiedziała - Masz dziewczynę, a ja straciłam dla ciebie głowę. Nie będę udawała, że wszystko jest okej !
- Mówiłem ci przecież, że to już nieaktualne!
- Nieaktualne?! Ty wciąż ją kochasz!
- Kocham?!  Nienawidzę! Jedyną osobą, bez której nie mogę żyć jesteś ty! Wczoraj coś zrozumiałem. Zakochałem się w tobie! 
- Zostaw to - powiedział. 
Monika zamarła, a on ujął jej twarz w dłonie. A potem całował ją zapamiętale i namiętnie, nie mogąc się opanować ani opamiętać. Nie przerwał nawet wtedy gdy do biura wpadł Aleks, ich przyjaciel, i wybąkał jakieś przeprosiny, uciekając z rechotem jak jakiś diabelny chochlik. Tylko, że odgłos zatrzaskiwanych z impetem drzwi spłoszył Monikę. Paweł chwycił ją za tyłek, ale ona odsunęła się na bezpieczną odległość i powiedziała:
- Ostatecznie mogę być nadal twoją asystentką - uśmiechnęła się. 
- Jesteś najlepszą asystentką jaką kiedykolwiek miałem. 
Zarumieniła się i zaczęła rozpakowywać swoje rzeczy. Paweł wrócił do swoich obowiązków. Trzeba wreszcie wziąć się do pracy. 

No nie. Znowu Ula. Pszczoła. Anka kochała z całego serca swoją przyjaciółkę, ale nie potrzebowała jej w każdym momencie życia. Tymczasem kumpela ciągle zamęczała ją telefonami. I nie tylko ona. Jej ojciec też nie przestawał do niej wydzwaniać. Paweł też nieustannie próbował się z nią skontaktować. No właśnie... Próbował. Ostatni esemes przyszedł do niego wczoraj wieczorem. 

Anka, już wszystko wiem. To nie mogło się udać. Między nami nic już nie ma. Wszystko zgasło i wypaliło się jak papieros. To już jest koniec. Kochałem cię, ale to nie wystarczy. Rozumiem cię. Wyrządziłem ci zbyt wielką krzywdę żebyś mogła mi zaufać. Nie chciałem zrywać z tobą przez esemesa, ale nie odbierasz ode mnie telefonów. Nie zapomnę cię nigdy. Paweł. 

Anka była załamana. Nie spała całą noc. Dusiła się łzami, umierała z rozpaczy. Czuła się tak jakby coś w niej pękło. Chciała biec do niego, rzucić mu się w ramiona, wykrzyczeć całemu światu, że go kocha, ale duma jej na to nie pozwalała. No i jeszcze straciła pracę. Szefowa, podłe babsko, zwolniła ją, krzycząc, że się do tego nie nadaje. Nic nie trzymało już jej w Wawie. Chyba trzeba będzie wrócić do Białej Podlaskiej. Zamieszka tam na stałe. A jeśli chodzi o Pawła to przecież nie jest koniec świata. Jak mawiała Ulka, ilekroć pokłóciła się właśnie z Darkiem, tego kwiatu jest pół światu... W Warszawie nastał nowy dzień. Anka zasnęła, zmęczona płaczem i własnymi dokuczliwymi myślami. 



A Monika i Paweł pili wino i jedli romantyczną kolację przy świecach, którą przygotował Paweł. Z każdym kieliszkiem nastrój był coraz bardziej szampański i rozluźniony. 
- Jesteś naprawdę niezłym kucharzem - powiedziała Monika
- Dzięki.
Zapadło milczenie, a potem...
Nie chcę na ciebie naciskać - zaczął Paweł Jeśli nie jesteś gotowa...Kocham cię i uszanuję twoją decyzję. Chcę ci powiedzieć, że...
- Paweł - przerwała mu - Też tego chcę. Jestem gotowa. Pragnę cię. 

5 komentarzy:

  1. Chyba nigdy nie zrozumiem facetów, chociaż powinnam, bo stara ze mnie baba i z jednym z nich żyję już od trzydziestu dwóch lat.
    Paweł to jeden z takich mężczyzn, który tak naprawdę nigdy wcześniej nie był z żadną kobietą związany emocjonalnie i do żadnej z nich nie czuł nic więcej poza pożądaniem. I chociaż twierdzi, że to Monikę kocha, to ja mocno w to wątpię. To tylko słowa, które chce usłyszeć zaangażowana uczuciowo kobieta. To do Anki, najwidoczniej też nie było naprawdę, skoro tak łatwo z niej zrezygnował szukając pociechy w ramionach Moniki.
    Rzeczywiście rozstanie było bardzo nieeleganckie i dodatkowo zdołowało Ankę. Będzie rozpaczała, ale czas zrobi swoje i być może pozna kogoś wartego zachodu. A Paweł? Paweł nadal będzie skakał z kwiatka na kwiatek, aż się zestarzeje i zejdzie z tego świata na uwiąd starczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam ten problem jeśli chodzi o facetów :P Szczególnie w moim wieku. Myślę, że jak już wyrastają z wieku naście lat to łatwiej ich zrozumieć albo przynajmniej zaakceptować ; ) Faktycznie zrobiłam w moim opowiadaniu z Pawła negatywną postać. Nie będę ci zdradzała szczegółów, ale myślę, że dalsze rozdziały ci się spodobają. Dzięki za komentarz i pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. Czasami faceci to lepsi kumple od bab:). Fajny wpis:)

    OdpowiedzUsuń
  3. He. He. Fajnie, że ci się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam Twoje opowiadanie (czy raczej opowiadania) i jak dotąd tę część czytało mi się najlepiej. Nie oglądałam serialu i w poprzednich opowiadaniach czasem trudno było mi się połapać. Niektóre były dla mnie trochę zbyt chaotyczne, bo było zbyt dużo dialogów a zbyt mało narracji, która by nieco bardziej nakreśliła tło. Tutaj proporcje dialogów do narracji są w sam raz.
    Ten rozdział czytało mi się świetnie.

    andziula

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie komentarz. Odpowiadam na wszystkie komentarze które dotyczą wstawionego przeze mnie rozdziału. Link do swojego bloga zostaw z ZAKŁADCE SPAM, a ja na pewno postaram się do ciebie wpaść i odwdzięczyć się komentarzem. Nie toleruję obs. za obs. Usunęłam gadżet obserwatorów.