niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 4. Deszczowe krople.



Rozdział 4 

Deszczowe krople


Gęsty, intensywny, tajemniczy i mrożący krew w żyłach mrok powoli ogarniał całą Biała Podlaską. Na pobliskim cmentarzu nie było już żywej duszy. Czyżby? A kto siedzi właśnie na grobie Joanny Szostakowskiej? Czy tylko mu się wydaje czy rzeczywiście jakaś drobna postać tkwi przy grobie jego nieżyjącej już od dziesięciu lat żony? Kazimierz wzdrygnął się. Był jednak mężczyzną z krwi i kości, a nie nędznym tchórzem. Przyśpieszył kroku. Rzeczywiście! Ktoś tam jest. Jakaś mała, drobna postać siedzi na grobie jego zmarłej żony jakby w ogóle nie odczuwała strachu ani chłodu tego wieczoru. Na dźwięk jego kroków, podnosi głowę i rozgląda się czujnie. Nasłuchuje. Jej twarz pogrążona jest w mroku, ale kiedy Kazimierz podchodzi do niej rozpoznaje ją natychmiast. Wszędzie poznałby tę twarz. Twarz jego dziecka. Jego córki. Twarz Anki Szostakowskiej. Anka też rozpoznała już swojego ojca. Nie zastanawiając się ani chwili, biegnie w jego stronę i rzuca mu się w ramiona. Zaskoczony, zdumiony i wzruszony ojciec Anki ściska mocno swoją córkę, jakby chcąc się w ten sposób upewnić czy ona naprawdę tutaj jest, i gładzi ją po głowie, powtarzając co chwilę, że jest już bezpieczna i nie musi się bać. Żadne z nich nie wypowiada tej myśli na głos, ale oboje czują się tak jakby Joanna Szostakowska obserwowała tę scenę gdzieś  z góry i ucieszyła się, tak samo jak oni, z ich niespodziewanego spotkania. 


Ojciec Anki nie wypytywał jej o nic po drodze tylko przyprowadził swoją córkę do domu, w którym się wychowała. Kiedy weszli do środka Anka pomyślała, że jeszcze nigdy nikt go nie zaniedbał tak bardzo jak jej ojciec. Poczuła wyrzuty sumienia. Była zajęta przeprowadzką do Warszawy, karierą, życiem prywatnym, a swojego ojca zepchnęła na dalszy plan. Dom przypominał stajnię Augiasza, Wszędzie walały się brudne ubrania ojca, lodówka świeciła pustkami, w zlewie piętrzył się stos nieumytych naczyń, a na stole stało kilka pustych butelek po piwie. Anka już rzuciła się ogarniać to wszystko, ale jej tata chwycił ją za rękę i pociągnął do jej dawnego pokoju. Anka odetchnęła z ulgą. Tutaj nic się nie zmieniło. Wszystko było takie samo jak przed jej przeprowadzką do Warszawy. 
- Wiesz co, Anka - zagadnął swoją córkę Kazimierz - Pójdę do kuchni i przyniosę nam coś do picia, a potem czeka nas chyba długa rozmowa - pogroził swojej córce palcem, ale nie miał srogiej miny.
Anka uśmiechnęła się i skinęła głową. Rzuciła się na swoje łóżko, nawet nie zdejmując butów. Pomyślała, że fajnie jest znowu tutaj być. W swoim rodzinnym mieście, w swoim rodzinnym domu, w swoim pokoju. Już dawno nie czuła się tak błogo i bezpiecznie. A potem nie myślała już o niczym. Wschłuchana w deszczowe krople, które łagodnie rozbijały się o szyby i parapet, odpływała powoli  w sen. Kiedy ojciec Anki wrócił do jej pokoju, z dwoma kubkami herbaty, zastał swoją córkę leżącą na łóżku w ubraniu i w butach, którą zmorzył głęboki sen. Uśmiechając się szeroko i starając się robić jak najmniej hałasu, Kazimierz odstawił dwa kubki z herbatą na stół i podszedł do łóżka córki. Zdjął jej buty i okrył ją kocem, a potem przysiadł na jej łóżku i pogłaskał ją po policzku. Anka nie obudziła się. Zbyt dużo dziś przeżyła. Potrzebowała snu. Kazimierz zagapił się na swoją piękną, śpiącą córkę i pomyślał, że to właśnie ona jest najlepszą rzeczą jaką kiedykolwiek go spotkała. Wiedział, że Asia byłaby z niej dumna. 


Anka otworzyła oczy i zobaczyła jakieś kompletnie obce pomieszczenie. Dopiero po chwili rozpoznała w nim swój dawny pokój. Odrzuciła koc i usiadła na łóżku. Podeszła do okna. Wszędzie było cicho i spokojnie. Biała to w końcu nie Warszawa. Nieliczni przechodnie śpieszyli do pracy i swoich obowiązków pod osłoną parasoli. Anka musiała przyciskać nos do szyby, po której wciąż spływały deszczowe krople, bo trudno było cokolwiek dostrzec przy takiej pogodzie. Nagle coś przykuło uwagę Anki. Fotografia młodej, roześmianej kobiety na biurku. Jej matki. Anka wzięła ją do ręki. 
- Brakuje mi ciebie, mamo - powiedziała głośno.
- Anka, śpisz jeszcze? - Anka usłyszała dziarski krzepiący głos.
Spłoszyła się, odstawiła, w pośpiechu, fotografię i wgramoliła się pod koc. Zamknęła oczy. Jej ojciec wszedł do pokoju z tacą. Obserwowała go spod przymrużonych rzęs. Jakoś nie miała ochoty na przesłuchanie. Nie będzie się spowiadała z tego co robiła poprzedniego dnia i dlaczego znalazła się na cmentarzu. Kazimierz odstawił tacę i powiedział:
- Wiem, że jesteś dobrą aktorką, córuś, ale dosyć już tej komedii. Wiem, że nie śpisz. 
Anka odegrała scenę przebudzenia. Otworzyła oczy, przeciągnęła się i i wymamrotała:
- O, tatuś. Mówiłeś coś? Która może być godzina? Przespałam śniadanie?
- Tak się składa, że śniadanie przyniosłem ci do łóżka. 
- Dzięki, ale nie jestem...
- Jesteś. Jesteś. - przerwał jej Kazimierz - Musisz być bardzo głodna.
Anka usiadła na łóżku, obejmując rękami kolana. 
- Aha - dodał Kazimierz - Jeśli chodzi o wczorajszy dzień to nie musisz nic mówić. Chyba, że będziesz chciała. Zawsze możesz do mnie przyjść z każdym problemem.Możesz na mnie liczyć. Pamiętaj o tym. 
Pocałował Ankę w policzek. Wychodząc, obejrzał się w drzwiach. 
- Zjedz śniadanie. Twoja matka kazała mi się tobą opiekować. 
- Dobrze, tato. Jesteś kochany. - Anka pomachała ręką swojemu ojcu , który nareszcie wyszedł z pokoju.
Anka sięgnęła po telefon komórkowy.Włączyła go. Miała  trzydzieści nieodebranych połączeń. Ulka musiała się o nią bardzo niepokoić. Komórka rozdzwoniła się ponownie.
- Anka? No nareszcie! - rozległ się piskliwy, pełen ulgi głos jej najlepszej przyjaciółki - To ja! Ula!
- Któżby inny.
- Gdzie byłaś? Gdzie jesteś? Martwiłam się o ciebie. 
- Wyluzuj, Ula. Jestem u ojca. Wszystko gra.
- Jesteś u ojca? A ja myślałam, że coś ci się stało! Opowiadaj co się z tobą działo!
- Spotkałam Pawła i powiedziałam mu żeby spadał. Po drodze spotkałam ojca i teraz jestem tutaj.
- Powiedziałaś Pawłowi żeby spadał?!
- Tak, Ulka! Nie drzyj się tak.
- Ale... dlaczego?
- Dlaczego? Ty mi się pytasz dlaczego? - w głosie Anki zabrzmiał gorycz - Co on sobie myśli? Nie załatwi tej sprawy jakimś bukietem kwiatów!
- To nie byle jaki bukiet kwiatów! Czerwone róże symbolizują wieczną miłość! On cię kocha, Anka!
- Kocha! Gdyby mnie naprawdę kochał nie zrobiłby mi takiego świństwa!
Ulka nie znalazła na to odpowiedzi.
- Jesteś tam, Ula?
Odpowiedzi nie było. Komórka Anki padła. Dopiero po chwieli Anka uświadomiła sobie, że Ula powiedziała coś dziwnego.

5 komentarzy:

  1. MalgorzataSz118 maja 2014 06:11

    W zasadzie ta część nie różni się zbyt mocno od ostatniego odcinka pod tym względem, że tam Anka też wraca do ojca. Jednak w serialu nie jest za bardzo rozbudowana ich wzajemna relacja tak jak u Ciebie. Nie ma wspomnień o matce Anki. To bardzo fajnie, że ją naświetlasz i przybliżasz czytelnikowi. Póki co u Ciebie nie ma jeszcze operacji Anki i być może w ogóle jej nie będzie, ani też rozstania z doktorkiem.
    Świetnie wychodzi to opowiadanie jak do tej pory, bo owszem jest jakieś nawiązanie do wydarzeń w serialu, ale one są gdzieś daleko w tle, a na główny plan przebija się Twoja inicjatywa. Za to wielkie brawa.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo się cieszę, że ci się podoba :) Wykorzystałam w swoim opowiadaniu wątek, w którym Paweł zdradził Ankę, bo wydał mi się ciekawy. Moje opowiadanie czasami będzie przypominać serial, bo niektóre zdarzenia w serialu potrafią zainspirować i zaciekawić więc głupio byłoby gdyby ich nie wykorzystać w moim opowiadaniu. Staram się jednak żeby moje opowiadanie nie było kopią serialu i gdzie się da wciskam swoją inwencję twórczą :D Anka nie będzie miała operacji, a doktor w ogóle nie pojawi się w tym opowiadaniu, Poydrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. MalgorzataSz120 maja 2014 11:40

    I o to właśnie chodzi, żeby serial stał się inspiracją a niekoniecznie kalką opowiadania. Ja to samo praktykuję u siebie i chociaż opowiadania mają różną tematykę, to zawsze jest w nich jakiś wątek, który łączy je z serialem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jestem fanką serialu, szczerze, to wolę czytać książki, niż oglądać seriale, ale bardzo podoba mi się to, w jaki sposób piszesz :) dużo uwagi poswięcasz uczuciom bohaterów, jak przeżywają ważne wydarzenia w życiu, a ja lubię kwestie psychologiczne ;) zaciekawil mnie Twój blog, na pewno będę tutaj zaglądać częściej ;) pozdrawiam. M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo właśnie to jest najważniejsze :) Uczucia bohaterów i ich życie. Dziękuję za komentarz :)

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie komentarz. Odpowiadam na wszystkie komentarze które dotyczą wstawionego przeze mnie rozdziału. Link do swojego bloga zostaw z ZAKŁADCE SPAM, a ja na pewno postaram się do ciebie wpaść i odwdzięczyć się komentarzem. Nie toleruję obs. za obs. Usunęłam gadżet obserwatorów.